wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział XXIII

Uwaga! Rozdział dla czytelników +16!

"Nie masz czasem ochoty zastąpić Kathela tym razem?"

Długowłosy szorował praktycznie całą jamę ustną, włącznie z podniebieniem, policzkami, językiem, częścią gardła...
- W takim razie muszę cię ukarać - stwierdziła z podejrzanym uśmiechem - Co zrobiłeś? I nie oszukuj.
- To samo, co on mi wczoraj - odparł, z nutką irytacji w głosie - Nie powinienem dostać kary, bo nie byłem aż tak brutalny jak on. Nie postrzeliłem go. Robił wszystko, by mnie sprowokować.
Zielonooki tymczasem płukał usta hektolitrami wody zastanawiając się, czy czasem nie wyparzyć jamy ustnej.
- Pyskujesz mi? - rzuciła go na łóżko - Kathel, przynieś mi nóż.
- Nie mogę, bo mam ważne sprawy do załatwienia - długowłosy nadal płukał usta, wydając dźwięki obrzydzenia.
- Nie, nie pyskuję! - pisnął ze strachu, zastanawiając się, co ona chce mu zrobić - Przepraszam!
- Bleee, ohyda, ohyda, ohyda!
- Nie byłeś grzeczny, więc teraz dostaniesz karę adekwatną do popełnionego wykroczenia - powiedziała bardzo powoli, po czym znów zwróciła się do długowłosego - Przynieś mi ten nóż, do cholery, a potem dokończysz te swoje ważne sprawy!
- Ale nożem?! - pisnął, kuląc się przed nią.
Collins wyszedł z pomieszczenia z ustami pełnymi wody, po czym podał jej nóż, kłaniając się lekko. Wrócił do łazienki.
- Nożem, nożem... - ściągnęła sweter i powoli podeszła do złotookiego. Blondyn w tym czasie zaczął powoli się przebudzać. Zdziwił się, że Kathela nie ma przy nim, a w domu palą się światła. Wstał leniwie z kanapy, żeby zobaczyć co się dzieje.
Stevie jęknął, zaciskając powieki. Właściwie mógł się przecież bronić, jednak strach paraliżował go całego, a do tego nie chciał umierać.
- Zabrudzisz swoją pościel? - spytał kontrolnie, otwierając oczy.
- Kurwa - rzuciła nożem o podłogę, przypominając sobie, że nie może tego zrobić.

Jasnooki zajrzał do łazienki.
- Co robisz?
- Myję buzię... - odparł, nabierając do ust gorącą wodę. Zamknął powieki marząc, by ją wypluć, jednak musiał zniszczyć wszystkie zarazki.
- Dlaczego? - spytał chłopiec, siadając obok niego.
- Bo mi ją Steve zabrudził - odparł z bólem, wypluwając wodę - Chyba już wystarczy...
- Jak ci ją zabrudził? - spytał, nie bardzo rozumiejąc o czym długowłosy mówi.
- Nieważne... Nie całuj mnie przez najbliższe 24 godziny... Najlepiej. Bardzo chętnie bym cię pocałował, ale sam rozumiesz... - plątał się w zeznaniach, krzywiąc z obrzydzeniem. To by było zupełnie, jakby i Leo zrobił dobrze temu paskudnemu... Nie, nie mógł o tym myśleć, to mu się po prostu nie mieściło w głowie. "Cholera, był taki gruby, myślałem, że rozerwie mi kąciki ust!"
Chłopiec przytulił się do długowłosego i delikatnie ucałował go w policzek. 
- Dobrze, dobrze, panie bobrze - uśmiechnął się i tak nadal nie rozumiejąc o co chodzi.
Kathel oddałby pocałunek, jednak byłoby to ohydne. Uśmiechnął się do niego, otulając jego delikatne ciało ramionami.

- A... co chciałaś zrobić? Samo powiedzenie mi, będzie dostateczną karą, to już nigdy się nie powtórzy, przecież w nocy byłem grzeczny... - rudowłosy lamentował, patrząc na nią z przerażeniem.
- Chciałam umożliwić ci karierę w chórze, żebyś mógł śpiewać wysokim głosem - z nerwów zrobiło jej się gorąco, więc ściągnęła spodnie i rzuciła je tam gdzie sweter - A może... Chodź do łazienki, kafelki się łatwiej odczyszczą.
- Nie, nie, błagam! - opadł przed nią na kolana, kuląc się wyraźnie - To jedyne co mi pozostało! Kathel zabrał mi wszystko, co można było zabrać, jeśli je utniesz, to się, kurwa, zabiję na twoim najlepszym dywanie i nigdy tego nie odczyścisz!
Chinka zwęziła oczy w szparki i założyła ręce na piersi. Już nigdy w życiu nie zaprosi nikogo do swojego domu. 
- Wracaj do łóżka.
- Dziękuję - otarł się lekko głową o jej kolana, po czym popełzł z powrotem na łóżko. Zastanawiał się, czy właściwie ma za co dziękować, bo jej głos nie sugerował nic dobrego... Cieszył się jedynie, że uchronił swoje przerażone plemniczki przed jej gwałtownym atakiem.
- I co ja mam z tobą zrobić... - podeszła do niego wolnym krokiem - Jakaś kara musi być. Rozumiesz, prawda?
Rudowłosy kiwnął głową, spoglądając na nią ze skruchą - Możesz mi sprawić ból bez odcinania... Czegokolwiek - zaproponował, nie chcąc, by wpadła czasem na pomysł, by zrobił coś miłego dla Kathela. Byłoby to największe dlań upokorzenie i chyba najgorsza kara... Oczywiście z wyjątkiem ucięcia jąder.
- To może coś zaproponuj - usiadła na brzegu łóżka i założyła nogę na nogę.
- N- nie mam pomysłu... Wiesz, wymyślać karę dla samego siebie, to dosyć trudne, prawda? Zwłaszcza, że to ty jesteś kopalnią pomysłów w tej sprawie - spojrzał na nią badawczo. Bez spodni i swetra wyglądała jeszcze bardziej pociągająco i seksownie niż zazwyczaj... Cud, piękna, delikatna skóra, wysportowane ciało i śliczne oczy...
- Wiem, ale to pewnego rodzaju tortura - uśmiechnęła się do niego - Więc coś wymyśl, w miarę szybko, jeśli możesz.
- No to może karny jeżyk - zaproponował, śmiejąc się cicho. Nie chciał być karany za coś, co było tylko maleńką namiastką w porównaniu do tego, co zrobił mu granatowowłosy.
- Karny jeżyk? - uniosła brew do góry. Chinka nie była pewna czy dobrze zinterpretowała propozycję Steviego (to o czym myślała, było ponadprzeciętnie bolesne), więc powiedziała:
- Sprecyzuj.
- Nie, nie, wyobrażam sobie o czym pomyślałaś, więc nie, nie o to mi chodzi - zamachał rękami, jakby kazał jej się zatrzymać - Tylko żartowałem. Mamy tak robią, jak dzieci są niegrzeczne i to wcale nie boli. Chodzi tylko, żeby wiedziały, że to jest kara i muszą ją odbyć, chociaż im się nudzi - wyjaśnił, przeczesując włosy palcami. Były już trochę przetłuszczone... Przydałoby się je umyć.
- Aha, no tak... - położyła palec na brodzie i lekko zwęziła oczy, zastanawiając się nad czymś głęboko. Po dłuższej chwili westchnęła ciężko i rozłożyła ramiona w geście bezradności - Wena mnie opuściła. Będę musiała poprosić o pomoc Kathela...
- On zaraz wymyśli coś zboczonego - stwierdził złotooki, splatając ręce na ramionach - Przypominam, że mimo wszystko, nadal nie jestem niczyją dziwką.
- Zdania są zróżnicowane.
- Eh? To znaczy? - uniósł jedną brew do góry, zastanawiając się, kto uważa go za prostytutkę.
- Sądzę, że Kathel ma inne zdanie na ten temat - uśmiechnęła się niezbyt przyjemnie - Skrytobójcy są samotni, nas nikt nie pieści, a każdy jakiś tam popęd ma, mniejszy czy większy, nieważne.
- Kathel ma ponad przeciętną, ogromny - popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami - Przecież ja też go mam i od dawna mnie również nikt nie pieści. Ale to nie znaczy, że chciałbym popieścić się z Kathelem - pokręcił przecząco głową - Poza tym mam wrażenie, że Kathel właśnie znalazł sobie kogoś do pieszczotek...
- Oj, wybredny jesteś i tyle - pokazała mu język - A jeśli chodzi o Leo, to jest jeszcze dzieciakiem, głupiutkim i bardzo wrażliwym, więc sądzę, że minie trochę czasu zanim będzie chciał się pieścić... pełnowymiarowo.
- Pewne, że Kathel będzie nadal gwałcił wszystko, co się rusza lub też nie - wzruszył ramionami - Ale wiem, że jeśli pójdziesz do niego, to ja będę tym obiektem i nie wiem, co tym razem wymyśli ten świntuch.
- To było się grzecznie zachowywać - wzruszyła ramionami, po czym wstała z łóżka. Wolnym krokiem skierowała się w kierunku drzwi.
- Nie-he-he! - jęknął płaczliwie, kryjąc twarz za dłońmi. Wolałby, żeby to Lanfen wyładowała na nim swoje potrzeby... Tylko bez odcinania, odgryzania i odrywania. 
- A ty... Nie masz czasem ochoty zastąpić Kathela tym razem? - zarumienił się delikatnie, kładąc bokiem na łóżku. Właściwie, było z niego całkiem niezłe ciacho...

7 komentarzy:

  1. Rozdział wydawał mi się jakiś krótki, ale faktycznie, było więcej Lanfen. Co mnie bardzo cieszy. Ale nadal jest mało Leo, którego swoją drogą mi szkoda. A to '(...) bobrze' mnie rozwaliło. Takie urocze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lanfen *__* Stęskniłam się za tą rozbrajającą postacią/cudowną kobietą, dla której pościel i ogólny wstrój domu są tak ważne. Za każdym razem rozwala mnie tak samo XD Nawet troszeczkę Leosia było. ^-^ Kathel strasznie dramatyzuje, zamiast się odpowiednio nim zająć. A Stevie jakiś taki niegrzeczny się ostatnio zrobił...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szpan samochodami będzie jeszcze nie raz, bo mam czym szpanować. ^-^
    Znalazłabym sobie ciebie jako betę, ale ty coś oczywiście chcesz. Ale może powinnam faktycznie poszukać... Ech, chyba jednak to zrobię. Przecież nie można do końca życia przepraszać za błędy, nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Lanfen, Lanfen, Lanfen! <3 Mogła zrobić to, co chciała. A potem go związać, żeby groźby nie spełnił. ^.^
    A Leo faktycznie było mało. Choć to, co było, było urocze.
    Współczuję Kathelowi. ;c
    I... ciekawa jestem, jak zareaguje Lanfen.
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie piękne *o* Pięknie wszystko opisałaś <3 Muszę przeczytać wszystko, bo jak narazie nie wystarczyło mi czasu na więcej niż ten rozdział ale jest świetne <3

    I dziękuję, miło mi słyszeć pochwałę od ciebie c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, spokojnie. Wiem, że tego nie lubi. Już niedługo koniec szpanu samochodami i będzie szpan... ? Ja wiem czym? Co to, moje opowiadanie?
    Kurde. >D Udał się jak żaden inny. XD Nadal mnie to bawi. :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, wybacz, nie zauważyłam, ale tekst jest naprawdę świetny i gratuluję wam, jestem fanką <3 :D

    OdpowiedzUsuń