"Jestem, kurna, gejem"
Prawie niezauważalnie przejechał wilgotnym, miękkim
językiem wzdłuż jego warg, wciągając trochę powietrza wypuszczonego przez
błękitnookiego. Położył dłoń z tyłu jego głowy, wplatając palce w miękkie,
jasne włosy. Kąciki jego ust podniosły się lekko do góry, kiedy delikatnie
ucałował kącik jego ust, później bok górnej wargi, jej środek, przeszedł na
dolną wargę, składając na niej zmysłowy pocałunek. We wszystkim, co robił, był
bardzo ostrożny i uważny, starając się nie być nazbyt natrętnym. Coś tak, jakby przejęło
nad nim kontrolę, nadal czuł to przyjemne ciepło w jego wnętrzu, a także mocno
bijące w szaleńczym rytmie serce, jednak to, co robił, było dla niego
niewiarygodnie miłym uczuciem, czego nigdy by się nie spodziewał. Obaj chłopcy
usłyszeli zgrzytnięcie drzwi.
- Jestem już,
sikoreczki! - Chinka krzyknęła z przedpokoju.
Granatowowłosy odskoczył od chłopca raptownie, opierając się o krzesło, spłonął mocno czerwonym rumieńcem po same końcówki uszu. "Co to właściwie było?! Tak miłe... Jak to?!" Był dosyć przerażony całym tym zajściem, ponieważ uczucia były jedną z jego słabszych stron, której zwyczajnie nie znał. Dziewczyna weszła do kuchni i stanęła w drzwiach, opierając się o framugę.
Granatowowłosy odskoczył od chłopca raptownie, opierając się o krzesło, spłonął mocno czerwonym rumieńcem po same końcówki uszu. "Co to właściwie było?! Tak miłe... Jak to?!" Był dosyć przerażony całym tym zajściem, ponieważ uczucia były jedną z jego słabszych stron, której zwyczajnie nie znał. Dziewczyna weszła do kuchni i stanęła w drzwiach, opierając się o framugę.
- A tobie co?
- Eee... - zająknął się, patrząc na nią szeroko otwartymi
oczyma - Nic, a co ma być?! - zapytał siląc się na spokój, odwrócił głowę od
jej przenikliwego wzroku.
- Coś podejrzane to nic - spojrzała najpierw na tył głowy
Kathela, a potem na blondyna, który siedział oparty o ścianę, wpatrując się w
podłogę zamglonym wzrokiem. Zielonooki wolał przyjąć plan taktycznego wycofania
się, toteż wstał i prędko wyszedł, zamiatając po sobie długimi włosami. Czarnooka zatrzymała go w przejściu i obróciła ku sobie. Była mniejsza od niego o ponad
głowę, jednak miała dużo siły.
- A ty gdzie?
- Yyy... - stwierdził, drepcząc nerwowo w miejscu - Tam -
stwierdził, próbując odczepić od siebie jej rękę. Z marnym skutkiem.
- Siadaj tam - wskazała na krzesło, z którego przed chwilą
wstał - To pokażę wam co kupiłam. Dla każdego coś innego.
Przygarbił się lekko, jednak poszedł posłusznie we
wskazane miejsce, nie chcąc się narażać. Usiadł, zerkając troskliwie na Leo,
który najwyraźniej nie do końca był pewien, co przed chwilą się stało.
Długowłosa skocznie powędrowała do przedpokoju po siatki, które za chwilę
postawiła na podłodze w kuchni.
- Tutaj twoje fajki
- rzuciła w długowłosego paczką - I... Trzymaj! - podała mu podłużne pudełko -
Wstąpiłam do apteki po maść na twojego smętnego korniszonka.
Złapał najpierw papierosy, po czym spojrzał na nią w
zakłopotaniu i wstydzie, zasłaniając twarz rękawem.
- Skąd o tym wieeesz? - jęknął, przytulając do siebie otrzymaną maść.
- Skąd o tym wieeesz? - jęknął, przytulając do siebie otrzymaną maść.
- Domyśliłam się - puściła do niego oczko.
Collins uśmiechnął się z wdzięcznością, patrząc na nią
radosnym wzrokiem
- Dzięki... - bardzo
mu zależało na jego delikatnych narządach między nogami, toteż czuł się jej
naprawdę dłużny.
- Patrz co mam dla ciebie, cukiereczku - uśmiechnęła się
do blondyna, kładąc na jego nogach siatkę. Chłopiec wyciągnął z niej złożony w
kostkę ciemnoszary, miękki materiał, który po rozłożeniu okazał się spodniami.
- Żebyś się nie męczył w tych za dużych - pogłaskała go po głowie.
- Żebyś się nie męczył w tych za dużych - pogłaskała go po głowie.
- Dziękuję -
powiedział, odwdzięczając się uroczym uśmiechem.
Długowłosy spojrzał na nią po chwili, jakby coś sobie
przypomniał
- Ale czekaj,
czekaj... Smętny korniszonek? Sugerujesz, że...? - wydął dolną wargę,
spoglądając na nią z udawanym smutkiem.
- Nic nie sugeruję, tak mi się tylko powiedziało -
pokazała mu język i wzięła się za rozpakowywanie reszty zakupów.
Kathel z czułością pogłaskał przez szlafrok swoją
zmaltretowaną męskość, mówiąc cicho - Widzisz, wszystko będzie dobrze...
Chyba...
- To już rozmowa na wyższym poziomie - stwierdziła,
pokazując na długowłosego.
- No... - zwrócił się, nie wiadomo tak naprawdę do kogo. -
Chodź, będzie fajnie... - powiedział, wstając, zabrał ze sobą maść i skierował
się do łazienki. Po chwili dało się słyszeć płaczliwe jęknięcie bólu - Wcale
nie jest dobrze!
- Jak będziesz smarował regularnie, to będzie lepiej -
krzyknęła na tyle głośno, by Kathel ją usłyszał. Blondyn w tym czasie zaczął
zastanawiać się nad wiekiem dziewczyny. Była niska i szczupła, miała dość
dziecinne rysy twarzy i duże, praktycznie czarne oczy. W pierwszej chwili
pomyślał, że jest młodsza od niego, ale było to raczej niemożliwe.
- Uhum... - usłyszeli skupione mruknięcie, gdy bardzo
delikatnie rozprowadzał maść. Syczał z bólu, wcierając ją ostrożnie, napinał
wszystkie mięśnie, próbując wytrwać do końca. Każdy dotyk sprawiał mu tak
okrutną krzywdę, chciał, by to skończyło się jak najprędzej. Z racji, iż była
to maść i wcierał ją raczej z anemiczną siłą, postanowił obwiązać przyrodzenie
cienką warstwą gazy, by lepiej się wchłonęło, jak również, by nie tłuścić
każdego ubrania, jakie na siebie założy. Kiedy skończył, umył ręce, po czym
wyszedł z pomieszczenia i skierował się na kanapę, gdzie opadł bez sił na
plecy, rozkraczając nogi, chciał dać mu trochę odpocząć.
Blondyn, korzystając z okazji, że Chinka była zbyt zajęta
rozpakowywaniem siatek i chowaniem ich zawartości w szafkach, w miarę szybko i
sprawnie zmienił spodnie, tamte składając starannie w kostkę.
Granatowowłosy zaczął zastanawiać się nad ich delikatnym pocałunkiem" Co mnie napadło?! Jej... Przecież oboje jesteśmy... Mężczyznami. A wtedy czułem... Czułem się dobrze!" - przyznał sobie ze strachem, stwierdzając, że coś rzuciło mu się wtedy na mózg i starał się teraz o tym zapomnieć. O jego miękkich, ciepłych ustach, tak miłych... Nie! Przewrócił się na brzuch, zakrywając twarz, całkiem zapomniał, dlaczego tu się położył.
- Ała, ała! - jęknął głośno i raptownie - Zasrana kanapa, nienawidzę cię! - krzyknął, sturlując się na ziemię, uderzył ją mocno pięścią, przy wtórze wydawanego skowytu bólu.
Granatowowłosy zaczął zastanawiać się nad ich delikatnym pocałunkiem" Co mnie napadło?! Jej... Przecież oboje jesteśmy... Mężczyznami. A wtedy czułem... Czułem się dobrze!" - przyznał sobie ze strachem, stwierdzając, że coś rzuciło mu się wtedy na mózg i starał się teraz o tym zapomnieć. O jego miękkich, ciepłych ustach, tak miłych... Nie! Przewrócił się na brzuch, zakrywając twarz, całkiem zapomniał, dlaczego tu się położył.
- Ała, ała! - jęknął głośno i raptownie - Zasrana kanapa, nienawidzę cię! - krzyknął, sturlując się na ziemię, uderzył ją mocno pięścią, przy wtórze wydawanego skowytu bólu.
- Już się tam rozbijasz? - brunetka westchnęła ciężko i
poszła do pokoju, w którym znajdował się długowłosy. Pomogła mu się podnieść i
usiąść z powrotem na kanapie.
- Łeeee... - stwierdził, zakrywając oczy, symulując płacz.
Usiadł po turecku, ostrożnie podnosząc do góry obandażowaną część jego ciała,
położył delikatnie na założonych nogach - Tak lepiej - stwierdził, załączając
telewizor.
- Oj ty wariacie - pogłaskała go po włosach i wróciła do
kuchni. Kucnęła naprzeciwko Leo, odłożyła spodnie, które trzymał na kolanach na
podłogę i położyła sobie jego dłonie na ramionach, a nogi przełożyła za swoje
uda.
- Co robisz? -
spytał nieco zmieszany blondyn.
- Zaniosę cię do
łóżka, pluszaczku, bo wyglądasz na ledwo żywego - odparła, podnosząc się razem
z nim - Ależ ty jesteś lekki!
- Od kiedy ty się taka cukierkowa lala zrobiłaś? - spytał
długowłosy, wyjmując paczkę papierosów z kieszeni. Wyjął jednego i zapalił,
zaciągając się, opadł głębiej w fotel. Wypuścił dym z ust, przerzucając kanały.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to to będzie twoja
ostatnia paczka póki sam nie wyzdrowiejesz, by ruszyć dupę do sklepu -
wytłumaczyła spokojnie, zanosząc chłopca do pokoju Kathela, kładąc go w jego
łóżku i zamykając za sobą drzwi, gdy wychodziła.
Zielonooki zaśmiał się tylko, mówiąc do niej - A co u
ciebie słychać, pluszaczku? - zakończył ironicznie, wystawiając język.
Przynajmniej mógł się z nią trochę podroczyć, będąc w takim stanie, tylko to mu
pozostało ze złośliwości.
Usiadła miękko na kanapie, zarzucając włosy za oparcie.
- Nic nowego - westchnęła, częstując się papierosem bez pytania i oczekując na ogień od zielonookiego - Ostatnio same nudne zlecenia... Opowiedz mi może co ty teraz zamierzasz zrobić.
- Nic nowego - westchnęła, częstując się papierosem bez pytania i oczekując na ogień od zielonookiego - Ostatnio same nudne zlecenia... Opowiedz mi może co ty teraz zamierzasz zrobić.
Ziewnął, rzucając w nią zapalniczką.
- Wyzdrowieć - zastanowił się chwilę - Po takiej akcji chyba tylko najbardziej zdesperowany nieudacznik mnie najmie... Będę sobie dorabiał sprzedając sushi, jakoś powrócę do obiegu, może rozejdzie się po kościach... - mruknął w zastanowieniu, oglądając dym wydobywający się z rulonika między jego dwoma palcami - Cholera, jak w ogóle do tego doszło? Czemu go po prostu nie zabiłem? - spojrzał przed siebie w zrezygnowaniu, garbiąc się znacząco. Oparł głowę na dłoni, wpatrując się w telewizor, jednak jego myśli odbiegły zupełnie gdzieś indziej.
- Wyzdrowieć - zastanowił się chwilę - Po takiej akcji chyba tylko najbardziej zdesperowany nieudacznik mnie najmie... Będę sobie dorabiał sprzedając sushi, jakoś powrócę do obiegu, może rozejdzie się po kościach... - mruknął w zastanowieniu, oglądając dym wydobywający się z rulonika między jego dwoma palcami - Cholera, jak w ogóle do tego doszło? Czemu go po prostu nie zabiłem? - spojrzał przed siebie w zrezygnowaniu, garbiąc się znacząco. Oparł głowę na dłoni, wpatrując się w telewizor, jednak jego myśli odbiegły zupełnie gdzieś indziej.
- No właśnie, dlaczego? - spytała, zakładając nogę na nogę
i odpalając papierosa. Mocno zaciągnęła się nikotynowym dymem.
- Nie wiem, ja... Nie mogłem, nie umiałem. To było
okropne... Nie wiedziałem co mam ze sobą począć. A ty byś go zabiła? - spytał,
kuląc się w sobie.
- Pewnie tak - wzruszyła ramionami - Albo już na początku
nie przyjęłabym zlecenia, nie wiem... To by zależało od mojego humoru.
- Wiesz, wszystko było doskonale, póki nie przekroczyłem
progu jego domu. Myślałem, że będzie jak zawsze... Ale on jest taki słodki...
- dodał cicho, zaciągając się papierosem, spoglądał przed siebie nieobecnym
wzrokiem. Dziewczyna popatrzyła na niego mrużąc oczy i uśmiechając
się podejrzanie.
- Ale to było gejowskie - powiedziała, czekając jak zareaguje
długowłosy.
- Łoł! - krzyknął podnosząc się z miejsca, z wrażenia
upadł na podłogę obok kanapy - G-gejowskie? - spytał oszołomiony, patrząc na
nią przerażonym wzrokiem.
- Szalenie gejowskie - kiwnęła głową z głupawym uśmiechem.
- Teraz to już przesadzasz - stwierdził, łapiąc poduszkę
w garść, po czym rzucił nią w twarz Chinki, kryjąc się szybko pod kanapą.
- Osz ty - rzuciła poduszką pod kanapę ze śmiechem - Wcale
nie przesadziłam. Jak całkiem dorosły facet, do tego zabójca, mówi, że jego
ofiara jest słodka - ostatnie słowo powiedziała machając rzęsami i robiąc
uroczą minę - To to j e s t szalenie gejowskie.
- Nieprawda! - wyczołgał się spod mebla, siadając po
turecku na podłodze z naburmuszoną miną - Jeszcze raz to powiesz, to zrobię ci
jakąś krzywdę, ostrzegam! - powiedział zdenerwowanym tonem głosu, wznosząc
palec do góry.
- Och, strasznie się ciebie boję, ty mój ciotasku -
pogłaskała go po głowie z pobłażliwym uśmiechem - Zwłaszcza jak jesteś w takim
stanie.
- C-co-ciotasku?! - powtórzył z irytacją, chwytając
głaszczącą go rękę, zrzucił dziewczynę na ziemię, po czym chwycił ją za
ramiona, przygważdżając do ziemi, zawisł nad nią okrakiem - Spróbuj to
powtórzyć jeszcze raz... - warknął nieprzyjemnie, zwężając oczy w szparki.
Chinka podniosła nogę tak, że jej łydka była o milimetr od
przyrodzenia Kathela. - Bo co mi zrobisz? - uśmiechnęła się łobuzersko.
- O, nie, nie, nie, nie, nie! - pisnął, zeskakując z niej w
trybie natychmiastowym. Wyglądał na naprawdę przerażonego - Wszędzie, tylko nie
tam...
- No to mi tutaj nie groź... Ciotasku! - zaśmiała się,
podnosząc z podłogi.
- Nie jestem ciotaskiem! - krzyknął, splatając ramiona na
piersi - Ale on naprawdę jest przeuroczy, no nie widzisz tego? - uśmiechnął się
słodko, rozmarzając, jego maślane teraz oczy patrzyły gdzieś w pustkę.
- Supergej mode: on - zaśmiała się, patrząc z uwagą na
długowłosego.
- Um, co? - spojrzał na nią, otrząsając się z letargu,
jego mina wyrażała zdziwienie. Pociągnął się z dwóch stron za włosy,
upodabniając je do dwóch kucyków, spadających na jego ramiona, co z jego
oszołomioną miną wyglądało dość śmiesznie.
- Nic pedałku, nic - poklepała go delikatnie po głowie i z
powrotem usiadła na kanapie - A twój misio też ma takie homo-zapędy?
- Spierdzielaj - odparł tylko, obrażając się, oparł się o
łóżko, siedząc wciąż na ziemi, podciągnął kolana pod brodę, otulając je
ramionami - Mój misio? Nie mam misiów... - dodał, nie rozmiejąc o co jej znów
chodzi.
- Widzę, że mózg ci się troche rozprostował, musiałeś
porządnie dostać - westchnęła - Chodzi mi o twojego słodkiego Leosia...
"Mój słodki Leoś... Ładnie to brzmi" przyłapał
się na tym zdaniu, które zostało wypowiedziane w jego mózgu, po czym wstał i
podszedł do lustra w przedpokoju, patrząc na nie z przerażeniem.
- Myślisz, że mam dwie osobowości? Mój mózg mówi dziwne, straszne rzeczy! - złapał się za głowę, marszcząc brwi.
- Myślisz, że mam dwie osobowości? Mój mózg mówi dziwne, straszne rzeczy! - złapał się za głowę, marszcząc brwi.
- Bardzo możliwe, że to od uderzenia albo innego
zewnętrznego bodźca - udała naukowy ton głosu i przybrała mądry wyraz twarzy.
Westchnął, od razu się rozluźniając, z wyrazem ulgi na
twarzy.
- To przejdzie? - spytał jeszcze, wracając na kanapę. Skoro to od zewnętrznego bodźca, postanowił się tym na razie nie przejmować. Tłumaczenie Lanfen było idealne, zaabsorbował je zatem od razu i wyciągnął się na łóżku obok dziewczyny.
- To przejdzie? - spytał jeszcze, wracając na kanapę. Skoro to od zewnętrznego bodźca, postanowił się tym na razie nie przejmować. Tłumaczenie Lanfen było idealne, zaabsorbował je zatem od razu i wyciągnął się na łóżku obok dziewczyny.
- Może przejdzie, a może nie - wzruszyła ramionami - Może
przez ten bodzieć ujawnił się głęboko ukryty w twojej podswiadomości
homoseksualizm.
- Nie, proszę, nie... - jęknął, wstając do siadu - Ale Leo
naprawdę mi się podoba! - miał teraz problem i nie umiał sobie z nim sam
poradzić. Skulił się, kryjąc twarz w dłoniach.
- Jestem, kurna, gejem - powiedział do siebie, wymawiając to bardzo głośno i wyraźnie. Jego życie właśnie waliło się w gruzy.
- Jestem, kurna, gejem - powiedział do siebie, wymawiając to bardzo głośno i wyraźnie. Jego życie właśnie waliło się w gruzy.
Więc tak: jak na razie, moją ulubioną postacią jest Lanfen. I raczej już tak zostanie. Ach, Kathel robi się przy niej strasznie denerwującym ciotaskiem. I on jest niby płatnym zabójcą? Och, ech, ach... Nie uwierzyłabym. Tak czy siak, Leo dostał naprawdę przepiękny prezent. Również bym taki chciała. I to jeszcze szare~! >w< Na razie nic wielkiego się nie stało. Czekam na kolejną, nową postać oraz więcej akcji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zdecydowanie najbardziej podobał mi się początek tego rozdziału. *w* I Lanfen znowu im przeszkodziła, kiepskie sobie momenty wybiera na odwiedziny/powroty... Ale, poza tym drobnym szczegółem, jest świetną postacią, bardzo udaną! Choć nie sądzę, aby miała zostać moją ulubioną bohaterką zamiast Leo. Może jednak następna, nowa postać... ^^ Okaże się z kolejnymi rozdziałami, na które już czekam.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka! =D
Emm. Tak więc. Czytałam na dwa razy, bo czas nie dopisywał. Ale wreszcie jestem - i stwierdzam, iż historia jest genialna. ^.^ Zdecydowanie najbardziej urzekł mnie Kathel - te jego zachowanie nieraz doprowadzało mnie do śmiechu. Lanfen jest za to bardzo, ale to bardzo wygadana, co również niezwykle mi się podoba. No i niczym wisienka na torcie - Leo. Boże, jaki on jest słodki! *o* Zwykle nie lubię postaci tego typu, bo są stanowczo przesłodzone, ale blondasek podbił moje serduszko.. :3 Czytać będę, bo nie odpuszczę, czekam na więcej oczywiście. :D I dziękuję za miłe słowa, Felis. ^^
OdpowiedzUsuńSioostra....? XD