Zabójstwo jest zawsze zabójstwem, bez względu na motywy i okoliczności.
- Lew Tołstoj
Poraniona, posiniaczona kobieta upada na podłogę, brutalnie
uderzona pięścią w twarz. Chwyta się dłonią za bolące miejsce, łkając po cichu,
spuszcza głowę, by mąż nie mógł zobaczyć jej twarzy. Wspomniany mąż stoi nad
nią, chwiejąc się lekko, unosi się z niego mocny zapach alkoholu. To człowiek
przy tuszy, w niechlujnym, rozciągniętym podkoszulku, zaplamionym tłuszczem i
sosem, właśnie unosi dłoń, by zadać kolejny cios, otwiera usta, wypowiadając
ohydne przekleństwo. Tłumiony pisk bólu wydobywa się z gardła jego żony.
W nieznajomym gotują się emocje. Już czuje metaliczny zapach
krwi, coraz wyraźniejszy, jak również zakradającej się powoli śmierci,
rozsiewającej cienistą, żałobną aurę. Podnosi do góry dłoń, czując w niej
chłodny ciężar trzymanej broni, oddycha powoli i spokojnie, a wszystkie jego
zmysły kierują się tylko i wyłącznie na jedno. Zamyka powiekę, słysząc już
tylko dobitny łomot swojego serca, inne dźwięki jakby się wyciszają,
pozostawiając go samotnego z przeznaczeniem. Zawahał się na chwilę, uśmiechając
przebiegle, czuje się, jako pan życia i śmierci, nagle posiadł w dłoniach tak
wielką władzę… Delektował się jeszcze tą sytuacją, ważąc w myślach losy tych
ludzi, jakże łatwo odebrać coś tak cennego, gaśnie szybko, niczym… Znów płacz,
przerywa jego rozmyślania. Wywraca oczami, wzdychając cicho, zdenerwowany
przerwaniem toku jego myśli. Przypomina sobie, po co tutaj przyszedł, nie dając
dłużej ponosić się emocjom. Przyklęka na jedno kolano, nabiera powietrza w
płuca i opiera łokieć o nogę, a po dokładnym wymierzeniu nonszalancko naciska
spust. Niczym w zwolnionym tempie kula wędruje prosto w tył głowy postawnego
mężczyzny, przy wtórze huku wystrzału, szkarłatna ciecz rozbryzguje się na
ścianach, zabarwiając je soczystym karminem.
- Bang, bang! – stwierdza optymistycznie, wychodząc z
ukrycia. Nieznajomy uśmiecha się szeroko, podchodząc do oszołomionej,
zapłakanej kobiety. Stawia stopę na głowie nieboszczyka, gmera chwilę w
kieszeni z wyrazem skupienia na twarzy, po czym wyjmuje papierosa i wkłada go
między swoje wargi. Długie włosy opadają na jego twarz, kiedy odpala
zapalniczkę i zaciąga się nikotyną o delikatnym posmaku czekolady.
Nowo ochrzczona wdowa wznosi na niego przerażony wzrok, po
czym otwiera szeroko lśniące oczy, jakby właśnie przypomniała sobie coś bardzo
ważnego, wyciąga do niego rękę.
- Nie – jedno krótkie, stanowcze słowo. Odpycha zakrwawionym
butem jej ramię, spoglądając z pogardą, spluwa siarczyście na przewrócone
ciało, po czym odwraca się i odchodzi, pogwizdując melodyjkę marszu tureckiego.
Prawdopodobnie teraz kojarzyć jej się będzie z mdlącym zapachem krwi i
czekoladą, której zapach unosił się jeszcze przez chwilę po obecności
długowłosego.
***
Stanął przed budynkiem, wypalając papierosa do końca.
Wyrzucił go, po czym przydeptał butem, zauważając, że ziemię pokrywa cienka
warstwa bieli. Śnieg. Białe płatki sypały się z nieba, przywodząc mu na myśl
zapewne przyjemne wspomnienia, ponieważ uśmiechnął się szeroko i życzliwie,
wznosząc głowę do góry. Zamknął oczy, szepcząc cicho, z głębi chłodnego, jednak
nie zamarzniętego do końca, serca:
- Żegnaj, tato.
Prolog czytało mi się bardzo dobrze. Wszystko ładnie napisane. Muszę przyznać, że zrobiło mi się troszkę smutno, gdy tajemniczy bohater zabił swojego tatę. Dobrze zrozumiałam? Napisane tak, jak mówiłam. Mistycznie i bardzo dobrze. ^-^ Widać, że moje rady skutkują. Wyszło lepiej niż myślałam. A spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego. Czyli innymi słowy, wyszło super. Nie mogę się doczekać lepszego poznania bohatera opowiadania i jego 'przygód'. Słowo prolog zawsze kojarzy mi się z czymś, co zaczyna wszystko i jest magicznie. Wy nie zmieniłyście mojego poglądu. I oby tak dalej! Piszcie, piszcie. Czekam na kolejny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńTakie to wszystko spójne i współgrające ze sobą, aż kompletnie nie odczułam, że pisałyście we dwie. Zdaję sobie sprawę, że mogłyście nanieść drobne poprawki, ale... Mnie od początku do końca prologu wydawało się, że to twór jednej osoby! Jak na prolog, sporo się działo i podobało mi się, jak przedstawiłyście tę akcję. =) Mimo wszystko to jednak dopiero prolog, więc niewiele mogę powiedzieć. Co nie zmienia faktu, że został on bardzo dobrze napisany. Zaciekawiłyście mnie. Z pewnością będę czytać dalej. ^^ A 'Bang, bang!' skojarzyło mi się z Ryuuzakim z Death Note'a.
OdpowiedzUsuńSyn zabił ojca?! Wow, nie spodziewałam się takiego tematu, ale zainteresował mnie ten prolog. Czekam więc na kolejny rozdział - na pewno będę regularnie tutaj wchodzić ;))
OdpowiedzUsuńin-uniform.blog.onet.pl
Prolog genialny. Interesujący, dramatyczny, tajemniczy, z zaskakującym zakończeniem. Oby tak dalej... ^^
OdpowiedzUsuń